GOCI - NAJSTARSI WIKINGOWIE (2)
 
... Poprzednie nasze rozważania dotyczące Gotów zakończyliśmy w chwili, gdy większość z nich przewędrowawszy ziemie polskie z północy na południe około 200 roku n.e. wyruszyła w dalszą wędrówkę. Tylko niewielka część Gotów i Gepidów pozostała w okolicach Zamościa i Hrubieszowa, reszta poszła dalej przemieszczając się na południowy-wschód. Jak wynika z danych uzyskanych w trakcie badań archeologicznych, jak i źródeł pisanych - coraz częściej o nich wspominających - kolejnym etapem ich peregrynacji stały się Wołyń i Podole, a więc ziemie już bardzo odległe od rodzinnej Skandynawii. Stąd poczęli wyprawiać się dalej na południe, aż po Krym i stepy nadczarnomorskie, gdzie - po sprzymierzeniu się z koczowniczymi Sarmatami - zbudowali potężne, dość dobrze zorganizowane państwa, czy raczej wieloetniczne federacje plemienne pod gockim przywództwem. Grecki historyk Jordanes wymienia dwa takie konglomeraty ukrywające się pod nazwami Ostrogotów - siedzących we wschodniej Ukrainie i Wizygotów, zamieszkujących na południowy-zachód od nich, za Dniestrem, na terenie dzisiejszej Mołdawii i części Siedmiogrodu. Ci pierwsi swą największą potęgę osiągnęli w IV wieku, pod rządami króla Hermanaryka, gdy pod ich władztwem znalazły się najpewniej ziemie tak odległe, jak choćby okolice dzisiejszego Petersburga z jednej oraz środkowej Wołgi i gór Ural z drugiej strony. 
..
Opanowali więc niemal całą wschodnią Europę poddając swojej kontroli najważniejsze szlaki handlowe. Nie był to chyba jednak podbój w pełnym tego słowa znaczeniu, a raczej luźna kontrola, czy też "protektorat" - brak bowiem w źródłach archeologicznych najmniejszych nawet śladów osadnictwa gockiego nad Ładogą, Wołgą, czy na zboczach górskich. Z kolei Wizygoci, zwani także Terwingami, toczyli zwycięskie walki z zaprzyjaźnionymi wcześniej Gepidami opanowując w końcu znaczną część północnej Rumunii. Być może posiedzieliby tam długo - bo i ziemia dobra, i klimat sprzyjający - gdyby nie Hunowie, jeden z najbardziej krwiożerczych ludów znanych starożytności. Trudno orzec, kim naprawdę byli; wiemy z pewnością, ze wywodzili się z grup koczowniczych pochodzących ze wschodniej Azji, najpewniej byli potomkami ludu Hiung-nu, pokonanego przez Cesarstwo Chińskie. O ich pochodzeniu mówili sami Goci, że są dziećmi wiedźm gockich wypędzonych z królestwa za uprawianie czarów ze zmarłymi. Ze związków tych czarownic ze złymi duchami mieli się narodzić Hunowie, którzy w 376 roku rozpoczęli bezpardonowy i krwawy podbój władztwa gockiego. Szybko uporali się z Ostrogotami, a w roku 378 uderzyli na zupełnie zaskoczonych Wizygotów uruchamiając - zupełnie tego nieświadomi późniejszego znaczenia tego wydarzenia - jedną z najbardziej znanych wszystkim "zasad domina", upadek Imperium Rzymskiego. Goci, pokonani w jednej, wielkiej bitwie u swych wschodnich granic, nad Dniestrem, nie wdali się w długotrwałe walki. Zdając sobie sprawę z potęgi huńskiej szybko poprosili o pomoc swego wielkiego sąsiada - cesarza Walensa, panującego we wschodniej części Imperium, który zezwolił na ich osiedlenie się w Dolnej Mezji, prowincji rzymskiej leżącej po południowej stronie Dunaju. Musimy pamiętać, że Bizancjum nie przyjmowało "kompletnych" barbarzyńców, jak mogłoby się nam wydawać. Wizygoci byli już od dawna chrześcijanami odłamu ariańskiego, a długotrwałe sąsiadowanie z Rzymianami miało niewątpliwy wpływ na kulturę gocką. Z kolei Walens nie przyjmował Gotów z dobroci serca, z litości dla plemienia pobitego przez Hunów. Liczył, że wzmocnią granicę Cesarstwa, liczył też na to, że przyniosą Rzymowi konkretne korzyści. Dlatego też od razu obciążył ich podatkami, równocześnie nie dając w zamian właściwego "zaopatrzenia" i wyżywienia. To też stało się zarzewiem buntu wznieconego przez Terwingów pod wodzą ich młodego "króla" Alaryka. Pokonali legiony pod Adrianopolem, zabili cesarza, stając się poważnym zagrożeniem dla Imperium. Krótkotrwały rozejm nic nie dał. Wizygoci rozpoczęli prawdziwą wojnę, w wyniku której zajęli niemal całą Grecję z Peloponezem włącznie. W wyniku intryg politycznych i pieniędzy Bizancjum skierowali się w kierunku zachodnim. Przeszli na teren Italii, zdobyli i splądrowali Rzym. Z pewnością jednak nie chcieli unicestwić Imperium, choć zajęcie Wiecznego Miasta mogłoby na to wskazywać - Goci chcieli zostać Rzymianami, chcieli stać się obywatelami Cesarstwa. Cóż, narobili mu wiele szkód, doprowadzili do jego upadku, choć tego ani nie przewidywali, ani z pewnością nie chcieli. Bo przecież ponad pół wieku później, gdy zamieszkiwali od dawna w rejonie francuskiej Tuluzy, stanęli w jego obronie, walcząc ramię w ramię z Rzymianami na Polach Katalaunijskich, w dzisiejszej Szampanii. W czerwcu 451 roku "spotkali się" tu dawni sojusznicy i wrogowie. Z jednej strony armia cesarska w "towarzystwie" Wizygotów, Sasów, Franków i innych, z drugiej natomiast Hunowie pod wodzą Attyli (okrzykniętego przez chrześcijan złowieszczym przydomkiem "Bicza Bożego") wraz ze znanymi nam już Ostrogotami, Gepidami, Alanami i innymi podbitymi przez nich ludami. Niemal przegraną przez "zachód" bitwę uratował król Wizygotów - Teodoryk, który poprowadził szarżę przeciw głównym siłom wroga. Sam jednak w niej zginął - jak głosi legenda ugodzony oszczepem przez ostrogockiego wodza Andaga, oddalając na chwilę tylko upadek Imperium. Tak już jest, ze dawni sojusznicy i przyjaciele często stają się wrogami; tak było z Wizygotami oraz Ostrogotami i Gepidami. Tak też się stało z Wizygotami i Frankami Salickimi, którzy w 50 lat po bitwie na Polach Katanaunijskich zajęli wizygockie państwo tuluzańskie. Wtedy też odbyła się ostatnia wędrówka Gotów, tym razem za Pireneje, do Hiszpanii, którą już wcześniej poczęli zajmować. Utworzyli tu swoje ostatnie królestwo ze stolicą w Toledo, dotychczas małym, prowincjonalnym miasteczkiem rzymskim, jednak z bardzo dobrą, centralną lokalizacją. Z czasem pod panowaniem Wizygotów znalazł się cały półwysep, a najeźdźcy poczęli się stapiać z ludnością Cesarstwa poddając częściowej romanizacji. Kres państwu wizygockiemu przynieśli Arabowie, którzy w 711 r. uderzyli na południe królestwa. Trafili na bardzo sprzyjające okoliczności (być może wybrali ten moment w pełni świadomie, w oparciu o dane wywiadowcze), w królestwie panowało bowiem zamieszanie i bratobójcze walki. Zaskakuje bowiem niewielka liczebność armii Al Tarika, wynosząca od dwóch do siedmiu tysięcy zbrojnych, której Wizygoci mogli przeciwstawić około 30-40 tysięcy żołnierzy oraz znaczne siły pospolitego ruszenia. W ciągu sześciu zaledwie lat Arabowie zajęli cały niemal półwysep, przeprawili się też za Pireneje, gdzie jednak zatrzymał ich marsz frankijski król Karol Młot zwyciężając pod Poitiers w 732 r. Goci powoli rozpłynęli się, zatracili swą odrębność kulturową, choć przeżyli zarówno w podbitej Hiszpanii, jak jako zbiegowie na ziemie dzisiejszej Francji. Pozostali jednak znani nam, jako ci, którzy doprowadzili do upadku jednego z największych imperiów w dziejach świata, jako pierwsi zdobywcy Wiecznego Miasta.
 
 
... Jerzy Tomasz Nowiński
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

............................ Na ilustracji: Wojownicy goccy.
..
POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
.. .....................................
.. ...........................................................................................


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.