STAROŚĆ
Przyjaciel
kilka dni temu uświadomił mnie, że moje refleksje czytają głównie osoby
"wcześniej urodzone", więc warto by napisać coś o starości.
Jesień
życia nie ma dobrej prasy. Nigdy nie miała. Nasze znane porzekadło stwierdza:
"starość nie radość". Złośliwy aforyzm Karola Augustyna Sainte-Beuve'a,
wcale nie zgrzbiałego starca (zmarł w 1869 r. w wieku 65 lat) głosi: "Pod
pewnymi względami człowiek kostnieje, pod innymi gnije, ale nigdy nie dojrzewa".
Nie nowa to śpiewka. "Jak nieznośny jest los starca! Słabnie on z każdym
dniem; wzrok mu się pogarsza, uszy przestają słyszeć, opuszczają go siły
[...] nie może sobie przypomnieć tego, co było wczoraj". Tak skarżył się
Ptah-hotep, wezyr faraona Iesi 4.600 lat temu. Ten najstarszy z zachowanych
zapisów powtarzanej przez miliardy ludzi skargi kończy się stwierdzeniem:
"Starość to największe nieszczęście, jakie może dotknąć człowieka".
Istnieje
przebogata dokumentacja na temat "1001 nieszczęść" starości. Wystarczy
poczytać "Historię starości. Od antyku do renesansu" Georgea. Minois,
czy "Historię starości. Od Montaignea do pierwszych emerytur" Jean-Pierre.
Bois. Żeby trochę rozświetlić obraz, muszę wspomnieć o dobrze, a nawet
wręcz doskonale mi znanym człowieku, któremu późna miłość tę paskudną końcówkę
ludzkiej egzystencji przemieniła w "złotą, rozsłonecznioną jesień życia".
Oburącz
(i obunóż) podpisuję się pod opinią Olgi Libich-Bluszcz, psychoterapeutki
z Ośrodka Psychoterapeutyczno - Szkoleniowego "Poza centrum" przy Polskim
Stowarzyszeniu Psychoterapeutów i Trenerów Psychologii Procesu: "Trzeba
oswajać starość. Powinna ona kojarzyć się z mądrością i doświadczeniem,
a nie tylko ze słabością i ze zmieniającym się ciałem. Mądrość starości
to akceptacja zachodzących w nas zmian".
Mój
Boże! Jeden z najważniejszych moich mentorów, o. prof. Albert Wojtczak,
podsumował pół wieku temu naszą burzliwą dyskusję stwierdzeniem: "Jegomość,
jesteś młody, masz prawo być głupi". Co za optymizm! Sugeruje ten sąd,
że z wiekiem mądrzejemy. A z tym bardzo, bardzo różnie bywa.
Dwa
lata ode mnie starszy, 81-letni powinowaty i przyjaciel, Peter M., mawia,
że jest "w zdecydowanie średnim wieku" oraz "że na taki wiek trzeba zapracować".
Święta prawda.
Na
swój użytek (inni też mogą skorzystać) przytaczam wiersz - modlitwę anonimowego
autora:
Nie
daj mi, Panie tak spierniczeć,
tak
się postarzeć i tak skostnieć,
bym
poza czubkiem swego nosa
niczego
więcej nie chciał dostrzec
Nie daj mi, Panie, tak skapcanieć,
Tak zobojętnieć i tak zszarzeć,
Bym jak w wyblakłe fotografie
Spoglądał co dzień w ludzkie twarze.
Nie
daj mi, Panie, tak obrosnąć
W
złociste pióra czczej próżności,
Bym
w zaślepieniu swego serca
Nic
nie rozumiał z Twej miłości.
Nie daj mi, Panie, tak ogłupieć
Jak tylu mędrców naokoło.
Przyjdź, i Twym mądrym palcem, Panie,
Stuknij mnie mocno w głupie czoło.
|