WDZIĘCZNOŚĆ DO KOŃCA

 
     O wdzięczności pisze się i mówi często. Praktykuje ją o wiele rzadziej. W Kanadzie, w Polsce. Wszędzie. W Kanadzie o wdzięczności bywa głośniej w październiku, bo w drugi poniedziałek tego miesiąca mamy Dzień Dziękczynienia. Okazja do zareklamowania takiej postawy. Ponarzekania, że - jak utyskiwał przed laty Bob Harvey ze stołecznego dziennika "The Ottawa Citizen" (08. 10. 1999) - "zatraciliśmy znaczenie tego dnia".
     Żeby nie wpaść w obie skrajności sięgnąłem do tekstów "wdzięcznościowych" ulubionych autorów. Tytuł obecnej refleksji pożyczyłem z ostatnio wydanej cudownej - jak zwykle - książki ks. Jana Twardowskiego (zm. 2006) "Wdzięczność do końca" (Poznań 2018). Ksiądz Twardowski zawsze okazywał wdzięczność i za wszystko dziękował - Bogu, ludziom, przyrodzie. Bardzo cenił tę postawę. Pisał: " Czym naprawdę jest wdzięczność? Wdzięczność jest chyba radosnym odkryciem, że w świecie pełnym nienawiści, zazdrości czasem pojawia się bezinteresowna miłość, zdolna bezinteresownie dawać. I nie jest ważny sam prezent (kasztan, który nic nie kosztuje, czy pudełko drogich farb), ale to, że spotkałem się z miłością bezinteresowną, która z kolei we mnie budzi miłość. Wdzięczność jest sercem miłości, jest jej największym urokiem i wdziękiem".
     Według ks. Twardowskiego "wdzięczność, to najbardziej religijne uczucie. Bo to zawsze wdzięczność Bogu". Za co konkretnie?
     W "Podziękowaniu" wyszczególnia:
                  "Dziękuję Ci za to że nie jest to wszystko tylko białe albo czarne
                  za to że krowy są łaciate
                  bladożółta trawka
                  kijanki od spodu oliwkowozielone
                  dzięcioły pstre z czerwoną plamą pod ogonem
                  pstrągi szaroniebieskie 
                  brunatnofioletowa wilcza jagoda
                  złoto co się godzi z każdym kolorem i nie przyjmuje cienia
                  policzki piegowate
                  dzioby nie tylko krótkie albo długie
                  przecież gile mają grube a dudki krzywe
                  za to
                  że niestałość spełnia swe zadanie
                  i ci co tak kochają że bronią błędów 
                  tylko my chcemy być wciąż albo albo
                  i jesteśmy w kratkę".
     Poeta zna życie bardzo nieproste. Więc na swój i czytelników użytek pisze:
                  "Przychodzi radość: Boże cieszę się, że jesteś szczęściem.
                  Przychodzi cierpienie: Doświadcza mnie, ale na pewno dla mojego dobra".
     Takiemu to dobrze, miał do dyspozycji 144 strony. Ja tylko jedną. Więc jeszcze tylko dwa cytaty.
     Ewa Stadtmuller, poetka tak modli się do "Anioła wdzięczności":
                  "Aniele wdzięczności, naucz mnie dziękować 
                  za to, że wciąż mogę zaczynać od nowa 
                  i życie i miłość, myślenie i pracę 
                  z sercem poprawionym, więc całkiem inaczej, 
                  bo z nową nadzieją i nową ufnością 
                  z zachwytem nad Bożą wszechszczodrobliwością".
     I na koniec zapewnienie mistrza Eckharta (zm. 1328): Gdyby twoją jedyną modlitwą powtarzaną przez całe życie było "dziękuję", nic więcej nie byłoby potrzebne.

 
. o. Andrzej Guryn
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

POLEĆ TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA
 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 3T3, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.