GRZECH
ZANIEDBANIA
Grzech od upadku pierwszych rodziców stanowi integralną część dziejów ludzkości.
Zmieniała się tylko częstotliwość występowania różnego rodzaju występków.
Można nawet mówić o grzechach "modnych" w pewnych okresach. I tak przykładowo
po Soborze Watykańskim II kaznodzieje, publicyści i politycy katoliccy
z naciskiem piętnują grzech zaniedbania. Znalazło to wyraz w spowiedzi
powszechnej na początku Mszy św., kiedy wyznajemy, że zgrzeszyliśmy nie
tylko "myślą, mową i uczynkiem", ale "i zaniedbaniem".
Zwykle jako naganny przykład takiego grzechu podaje się niebranie udziału
w wyborach do parlamentu bądź do władz samorządowych.
Hierarchia traktuje sprawę bardzo poważnie. Gdy w październiku ubiegłego
roku ważyła się sprawa referendum odnośnie odwołania Hanny Gronkiewicz
- Waltz ze stanowiska prezydenta Warszawy, arcybiskup Józef Kowalczyk,
prymas Polski, w specjalnym wywiadzie dla "Rzeczypospolitej" zapewniał,
że absencja w referendum nie jest grzechem.
Zaniedbania polityczne, to tylko jeden z aspektów grzechu zaniedbania.
Zwykle definiuje się go jako "zaniedbania czynienia dobra i pokonywania
zła - w sobie i wokół siebie".
Dwadzieścia lat temu w "Tygodniku Powszechnym" ukazała się krótka notka
redakcyjna pod tytułem "Człowiek, któremu nie pomogłem". Redakcja pisała:
"Od momentu, kiedy Ewangelia opowiedziała nam o człowieku napadniętym i
porzuconym przy drodze, i w opowieści tej zawarła jedno z najcięższych
oskarżeń: "...a ujrzawszy go, przeszedł mimo..." - w świadomości naszej
zakorzeniać się zaczął, jako podstawowy nakaz, moralny obowiązek reagowania
na bliźniego: człowieka potrzebującego pomocy. Inspirowany przez chrześcijaństwo,
stał się przykazaniem wszystkich ludzi dobrej woli [...] O tym chcielibyśmy
rozmawiać w zaproponowanej naszym Czytelnikom ankiecie" (TP 9/94, s. 1).
Notkę tę przedrukowywano w kolejnych dziesięciu numerach przed tekstami
nadsyłanymi przez czytelników. W sumie ukazało się 25 tekstów. Ze znanych
osobistości nadesłała odpowiedź na ankietę Janina Ochojska, Anna Nehrebecka.
Jacek Kuroń. Tekst tego ostatniego był wyjątkowo piękny, wzruszający. Zaczynał
się wyznaniem: "Bardzo wielu jest ludzi, którym nie pomogłem. Zabrakło
mi odwagi, siły, czasu" (TP 14/94, s. 7). Oceniał się bardzo surowo. Zbyt
surowo. Dopiero po 11 latach (30. 9. 2005) zorrolis w blogu wrócił do wypowiedzi
Kuronia: "Najpierw napisał Kuroń, który tylu ludziom pomógł, że jeszcze
mu było mało". Przede wszystkim był to tekst uczciwy, mądry. Wskazywał
na możliwość wykorzystywania "dobrego Samarytanina" przez różnych wydrwigroszów.
Często nie chodzi o pomoc finansową. S. Małgorzata Chmielewska w jednym
z wywiadów w Adwencie ubiegłego roku, powtarzając zresztą "złotą myśl"
bł. Matki Teresy z Kalkuty, że bardzo dużo jest ludzi niedożywionych, a
jeszcze więcej niedokochanych.
W większości odpowiedzi ankietowych chodziło właśnie o zaradzenie samotności.
Warto pamiętać na co dzień o innej sentencji, tym razem XVIII-wiecznego
irlandzkiego filozofa i polityka, Edmunda Burke'a. Słusznie utrzymywał,
że do tego, aby zło zatriumfowało, wystarczy, żeby dobry człowiek niczego
nie robił.
|