Zima na pewno się skończyła, skoro puchar lorda Stanleya znalazł sobie nowe miejsce zamieszkania na najbliższy rok. Jest nim Boston, dokładnie siedziba hokeistów Bruins w tym mieście, którzy już kiedyś puchar zdobywali, ale wypadek ten miał miejsce w 1972 r. czyli 39 lat temu. Czteroletni Mark Recchi bawił się wtedy w piasku i gdzie mu tam były w głowie jakieś hokeje i puchary. Dzisiaj Mark ma 43 lata, jest najstarszym zawodnikiem w lidze, 3-krotnym zdobywcą Pucharu Stanleya (1991 - z Pittsburgh Penguins i 2006 - z Carolina Hurricanes) i zapowiada zakończenie kariery sportowej. W tegorocznym finale Boston rozegrał z Vancouverem siedem meczów, walka była pasjonująca, a zwycięstwo Bruins zasłużone. 

A Canadiens? Wpadli na Boston w pierwszej rundzie, grali dobrze, ale późniejsi zdobywcy pucharu grali lepiej i trzeba było stoczyć siedem pojedynków, żeby uznać się za pokonanych. Jak zwykle na początku lipca odbyły się w lidze zamiany, tudzież kupno i sprzedaż zawodników. Praktyka wykaże kto miał więcej szczęścia i t.zw. "nosa". 

Zabrał głos Daniele Morelli, menedżer Roberta Kubicy. Jego zdaniem tempo rehabilitacji kierowcy jest imponujące. Jego stan nieustannie się poprawia. Kubica wyszedł ze szpitala pod koniec kwietnia, spędził kilka dni w domu, póżniej zaczął intensywną rehabilitację. Do jego dyspozycji jest cały zespół lekarzy w Formula Medicine, specjalistycznej klinice dla kierowców wyścigowych. "Forma fizyczna Roberta jest coraz lepsza. W sierpniu powinniśmy skończyć proces rehabilitacji" - twierdzi Morelli. "Na razie jest jeszcze dość słaby fizycznie, ale przy odpowiednim treningu szybko sobie z tym poradzi". Morelii nie kryje optymizmu. - "Tuż po wypadku wydawało się, że to może być koniec kariery Polaka w Formule 1. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że powrót Kubicy na tor jest tylko kwestią czasu. Lekarze, którzy zajmują się Robertem oceniają, że odzyska pełną sprawność" - podkreśla Morelli. 

Pamiętacie Wojtka Fibaka? Najlepszy polski tenisista pod koniec lat 70' z tego samego pokolenia, co Borg, Connors czy McEnroe. Nie miał wyników rewelacyjnych, ale zaliczany był do czołówki światowej. Był wicemistrzem Turnieju Masters 1976 r. (w grze pojedyńczej), ćwierćfinalistą na Roland Garros (1977 i 1980), oraz USA i Wimbledonu 1980, także zwycięzcą kilkudziesięciu turniejów w grze podwójnej. Grał elegancko, nie kłócił się z sędziami, do dzisiaj stawia się go jako przykład dla młodych sportowców, którym niejednokrotnie przewraca się w głowach. Fibak ma dzisiaj 59 lat, jest przedsiębiorcą i znanym kolekcjonerem dzieł sztuki. Czasem zabierze głos w sprawach tenisowych, ale robi to rzadko, nie lubi narzucać swoich opinii. Ostatnimi dniami wypowiadał się na temat stary jak świat, czyli o talentach polskich tenisistów i właściwej organizacji szkolenia, jak również o doborze odpowiednich trenerów. Mamy Agnieszkę Radwańską w grze pojedyńczej pań i Łukasza Kubota w singlu mężczyzn. Do tego dochodzi reprezentacyjny debel Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Często startują, jak dobrze idzie, to dochodzą nawet do trzeciej czy czwartej rundy turnieju i na tym koniec. Na ogół wysiadają po drugiej kolejce. Fibakowi podoba się Kubot, uważa, że ten chłopak to duży talent, tylko żeby się dostał w dobre trenerskie ręce. Nic dodać, nic ująć. 

Optymistycznym zakończeniem będzie wiadomość o kibicach poznańskiego Lecha, którzy postanowili oddać hołd bohaterom i ofiarom Czerwca 1956 roku. Organizatorem akcji było Stowarzyszenie Kibiców "Wiara Lecha". Na plac przed pomnikiem Czerwca '56 przyszło kilkaset osób, które zapaliły znicze ozdobione barwami klubowymi, uczcili poległych minutą ciszy i skandowali "Chwała Bohaterom". 

Jak widać, jest różnica między kibicami i kibolami. 
 
 
 
. Jerzy Duński
 

ARCHIWUM FELIETONÓW

 


 

 


BIULETYN POLONIJNY, Postal Box 13, Montreal, Qc H3X 2T7, Canada; Tel: (514) 336-8383 fax: (514) 336-7636, 
Miesięcznik rozprowadzany bezpłatnie wśród Polonii zamieszkującej obszar Montrealu i Ottawy. Wszelkie prawa zastrzeżone.