Sezon tenisowy dobiega
końca, co z Agnieszką?
Mimo kilku bolesnych porażek,
naszej tenisistce należą się wielkie brawa i słowa podziękowania za cały
znakomity sezon. Najlepszy w karierze. Agnieszka triumfowała w trzech turniejach
- w Dubaju, Miami i Brukseli. W 21 startach aż 15 razy była w ćwierćfinale,
albo wyżej, w tym w historycznym finale Wimbledonu. Był jeszcze finał w
Tokio. Za niespełna dwa tygodnie jeszcze tylko start w turnieju mistrzyń.
- "Masters to szczególny turniej, bo gra w nim osiem najlepszych tenisistek
świata. Pracuje się na to cały rok, więc zamierzam ostro trenować, żeby
zagrać tam jak najlepiej. Przed rokiem zakwalifikowałam się w ostatniej
chwili, ale tym razem zagrałam tyle dobrych turniejów i meczów, że choć
czuję to trochę w kościach, mam większy komfort. Ta krótka przerwa na pewno
mi się przyda. Na razie też nie planuję gruntownego przeglądu u doktora
Bonczara, choć może lepiej odpukać. Na razie, na szczęście, nic się takiego
nie dzieje, żebym musiała do niego dzwonić" - powiedziała Agnieszka. Na
turniejach w Azji Radwańska grała z barkiem oklejonym plastrami, a także
z opaską uciskową na prawym udzie. - "Mam nadzieję, że to nic poważnego,
że szybko to zaleczę. Są to raczej drobne urazy i przeciążenia wynikające
z dużej liczby meczów i turniejów, które grałam okresami prawie non stop.
Niektóre nakładają się na siebie, więc dobry występ skraca czas na odpoczynek
przed kolejnym. Tym bardziej się cieszę z kilku jeszcze dni na odpoczynek
i na spokojne przygotowanie do występu w Stambule" - dodała Agnieszka.
AGNIESZKA RADWAŃSKA - TENISOWE
POCZĄTKI
Źródło - Przegląd Sportowy
Polska-Anglia
Niewiele brakowało do pokonania
drużyny brytyjskiej. 24 letni Kamil Glik sprawił, że mecz Polska - Anglia
zakończył się remisem 1:1. Mecz miał się odbyć we wtorek 16 października,
lecz z powodu wielkiej ulewy został przeniesiony na środę, od której nazwisko
Glik stało się bardzo popularne zarówno w Polsce, jak i w Anglii. To właśnie
on w drugiej połowie meczu strzelił bramkę Anglikom, wyrównując wynik do
1:1. Zrobił to po mistrzowsku, "z głową", czyli uderzeniem głową po dośrodkowaniu
z rzutu rożnego. Wspominając Glika, były menedżer klubu Piast Gliwice,
Janusz Bodzioch powiedział: "Ale głowę to on ma nie od parady". Kamil Glik,
jako 12 letni chłopiec wstąpił do Wodzisławskiej Szkółki Piłkarskiej, tak
rozpoczynając swoje sportowe życie. "Nie był może tak utalentowany jak
jego koledzy, jednak nie poddał się i dzięki uporowi i pracowitości doszedł
tam gdzie jest obecnie", wspomina Janusz Pontus. Następnie w rodzinnej
wsi Franciszka Smudy grał mecz w barwach drużyny Silesia Lubomia. I dalej
w hiszpańskiej Union Deportivo Horadada. Ciężko pracując, podpisuje kontrakt
z Real Madrid. Nie było to łatwym zadaniem grać z Hiszpanami. Real Madrid
był jednak znakomita nauka, tam właśnie zdobywa doświadczenie. Wraca jednak
do Polski, gdzie przez 3 lata gra w klubie Piast z Gliwic. Kiedy Piast
obsunął się z ekstra klasy, przeszedł do włoskiej drużyny Palermo. Jego
celem był jednak występ na organizowanych w Polsce mistrzostwach Europy.
Wkrótce nastąpił jednak wielki zawód, gdy Franciszek Smuda - nieukrywający
zresztą, że Glik nie należy do jego ulubieńców - na ostatnim etapie selekcji
skreślił go z kadry na Euro. Fornalik takiego błędu nie popełnił, za co
piłkarz odwdzięczył mu się w środę pokonując Joe Harta.
Kibic
|